Przeglądarka: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 5.1; pl-PL; rv:1.7) Gecko/20040614 Firefox/0.9 (Yano)
Dawno mnie tu nie było. Niestety brak mi czasu na śledzenie na bieżąco wszystkiego co się tu dzieje. W pracy mam reorganizację, mam dodatkową pracę, rodzinę i czasu starcza ledwie na pobieżne przejrzenie nowości ze świata IT.
Jednak to, co zobaczyłem po mojej dość długiej nieobecności przeraziło mnie. Nie chcę pisać wypracowań, bo to nie miejsce na to, ale chciałem się zapytać co się z Wami, do cholery ciężkiej, dzieje? Ludzie, których darzę szacunkiem skaczą sobie do gardeł i obrzucają inwektywami.
Wypominają sobie publicznie jakieś (za przeproszeniem) gówniane niedociągnięcia, które można było załatwić 3 linijkami maila. Aż się rzygać chce.
Gorzej niż przedszkole. To już mój 3 letni syn potrafi sobie poradzić w podobnych kwestiach.
Teraz żałuję, że się wcześniej nie odezwałem, choć zastanawiam się, czy to by coś zmieniło. Ale czytając cały wątek dzisiaj poczułem się wywołany do tablicy i chciałbym się ustosunkować
do tematu wątku, którym jest kwestia nazewnictwa dodatki vs. rozszerzenia.
Owszem, kiedyś popełniłem błąd myląc dodatki z wtyczkami czy odwrotnie. I Domel (AFAIK) mi tą kwestię wyłożył łopatologicznie, zgodnie z ówczesnymi trendami. Jednak z całym szacunkiem dla wszystkich dyskutantów uważam, że bezpośrednim tłumaczeniem słowa
extensions jest "rozszerzenia". Nawet zadzwoniłem do Villi, która (niezasugerowana) potwierdziła powyższe. Natomiast "dodatki" są znakomitym określeniem na wszelkie duperele, o które można wzbogacić przeglądarkę, a więc skórki (czy tematy jak kto woli), wtyczki, wszelke WebDevelopery, MozTweaki itp. Czyli kategoria nadrzędna. Kłótnia o to, że pomiesza się ludziom w głowach jest bez sensu. (Ciekaw jestem, czy matematycy też mieli takie batalie w kwestii nazewnictwa kwadrat-prostokąt-wielokąt? Choć dla szarego Kowalskiego nazwanie kwadratu prostokątem będzie idiotyzmem, to nikt mi nie wmówi, że kwadrat prostokątem nie jest.)
Teraz będzie coś
ad personam.
Domel:
Wiesz, że cenię Cię za Twoją wiedzę a także za Twój wkład w MozillaPL. Jesteś też nieocenioną osobą jeśli chodzi o standardy sieciowe - dzięki Tobie nauczyłem się kilku rzeczy, które teraz mi ułatwiają pracę. Jednak nie pojmuję Twojego oślego (no offence) uporu przy trzymaniu się tego nazewnictwa. Jako Twoje argumenty podajesz jedynie (a przynajmniej tyle wyciągnąłem z lektury
tego wątku) przyzwyczajenie ZU oraz posiadany przez Ciebie słownik (mimo, że dobry). W moich słownikach (na życzenie podam) wszędzie terminologia jest taka jak podałem. I większość ZU, którzy sięgną po słownik, zapewne tak sobie przetłumaczy
extension i
addon.
Gandalf (nie wiem, czy odpowiesz, ale może przeczytasz):
Ciężko mi zdefiniować mój szacunek do Ciebie. Nie dlatego, że go nie mam - musiałbym wymienić zbyt wiele czynników. Być może dlatego, że znam Ciebie dłużej i lepiej od Domela. Jednak w wielu sprawach nasze poglądy się różnią diametralnie, co mieliśmy okazję sprawdzić kilkakrotnie podczas moich nielicznych wypadów do Warszawy. Jednak nie dlatego wybieram "rozszerzenia".
W mojej ocenie nie popieram ani Gandalfa, ani Domela. Wyraziłem swój pogląd, który pokrywa się z myśleniem Gandalfa. Nie znaczy to jednak, że pogardzam zdaniem Domela. Zresztą podejrzewam, że nikt tu na forum nie pogardza drugim tylko dlatego, że jego neurony inaczej przetwarzają informację.
Generalnie przeraża mnie fakt, że tak błacha sprawa ma tak poważne konsekwencje. Odejście Gandalfa od zespołu (jako całości, czyli wszystkich osób w jakikolwiek sposób zaangażowanych) uważam za zbyt wielką stratę. To samo powiedziałbym, gdyby taką decyzję podjął Domel, Pitreck, E2rd, Adrianer czy ktokolwiek inny. Choć podobno nie ma ludzi niezastąpionych, to jednak każdy z nas ma jakieś zadanie, którego się podjął lub którym go obarczono. Takie były założenia podjęte na zlocie, który zorganizowałem, a z którego jak widać zostało tylko garść fotek gdzieś na serwerze.
Sad but true.
Jeszcze jedno na koniec:
Bardzo żałuję teraz, że nie mieszkam w Warszawie, gdzie mógłbym zorganizować zlot. Choć nie wiem, czy po tym wszystkim spotkałby się z entuzjastycznym przyjęciem, to łudzę się, że wiele by wyjaśnił. Niestety Poznań, z racji położenia geograficznego, nie nadaje się na podobną imprezę, gdyż sama odległość byłaby wystarczającym powodem dla wielu, aby się tu nie pojawić (pomijając już kwestie personalne). I nie mam tu zamiaru wytykać komukolwiek złośliwości, czy zacietrzewienia, ale stwierdzam fakt, że nie każdego stać na taką wycieczkę. Domel - mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie opacznie.